28 grudnia 2014 po raz III główną trasą przelotową Trójmiasta przejechali rowerzyści przebrani za Mikołaje. I ja tam byłem!
Zapraszam na krótką fotorelację z tego wydarzenia.
W tym roku po raz pierwszy w historii przejazd miał prawdziwie zimową oprawę. Wprawdzie nie było zbyt zimno, bo temperatura oscylowała w granicach -1 °C do min. -3 °C, ale za to nie zabrakło śniegu. Padało już na samym starcie, ale prawdziwa śnieżyca zaczęła się gdzieś za Sopotem. Wygląda na to, że przejazd rowerzystów przypadł akurat na jeden z trzech dni tej zimy, gdy gościliśmy na wybrzeżu śnieg.
Na starcie było tak:
Kolejny raz miałem okazję naocznie się przekonać, że o ile rower holenderski doskonale radzi sobie z opadami deszczu, to śnieg stanowi dla niego sporą przeszkodę szybko zaklejając wszystkie wolne przestrzenie. Po kilku kilometrach jazdy miałem wrażenie, że wiozę na bagażniku jeszcze jedną osobę - wszystko przez dodatkową masę śniegu, który dosyć szczelnie oblepił mi pojazd.
Oprócz zamanifestowania obecności Mikołaje zbierali też pieniądze na szczytne cele: Bursztynowej Przystani – gdyńskiego hospicjum dziecięcego (www.hospicjum.gdynia.pl) oraz obozów rehabilitacyjnych dla dzieci niepełnosprawnych - Cieciorka (www.cieciorka.pl).
Cóż, najwyraźniej muszę popracować nad wyglądem, bo ze stroju Mikołaja mam jak na razie tylko czapkę.
Na mecie tym razem czekała ciepła zupa, jak najbardziej na miejscu, zwłaszcza w przypadku tych z nas, którzy przybyli aż z Gdańska.
Wracam najpierw ścieżkami rowerowymi Gdyni biegnącymi wzdłuż głównej trasy przelotowej, by w Sopocie odbić w kierunku ścieżki nadmorskiej, którą dojeżdżam aż do Brzeźna.
Ponieważ był to już III przejazd tego typu można więc powiedzieć, że narodziła się nowa świecka tradycja. Kolejny powód, by w czasie przerwy świątecznej oderwać się na chwilę od ciepłego kaloryfera i spotkać ze znajomymi.
A na mecie było tak:
Nieco zdjęć:
I jeszcze mój holender po powrocie z zimowej przejażdżki.