W końcu i mnie dopadła chęć nakręcenia filmiku z perspektywy roweru. Chciałem już nieraz wyposażyć swój rower w coś, co pozwoliłoby mi jak najpełniej podzielić się wrażeniami towarzyszącymi mi podczas jazdy rowerem. Wydaje się, że film jest najpełniejszą z dostępnych namiastek. A więc do dzieła!

640_Fot_03_20110514476_AparatNaKierownicyPrzod_Zm

W artykule opiszę sposoby mocowania kamery i aparatu fotograficznego do roweru oraz podaję kilka wskazówek, co zrobić z nakręconym materiałem. Wreszcie, pod koniec artykułu, pokusiłem się o wybór 'najlepszej' kamery na rower.

 

Zapraszam do lektury!

 

Wstęp.

Pierwszą, dosyć zresztą oczywistą myślą, jest wykorzystanie w roli kamery aparatu fotograficznego. Nawet starsze modele aparatów cyfrowych są wyposażone w funkcje nagrywania obrazu, a bywa, że i dźwięku. Ja do swojej dyspozycji mam już nieco wysłużony aparat Canon PowerShot S3IS. Nie wdając się w zbędne szczegóły techniczne wspomnę tylko, że jest on całkiem spory (szerokość:113.4 mm × wysokość: 78.0 mm ×  głębokość: 75.5 mm) i ciężki (410 g), a do tego zawsze odnosiłem wrażenie, że stosunkowo łatwo można go uszkodzić.

 

Miejsce montażu aparatu.

Idealnie, gdybym mógł w trakcie nagrywania obrazu podglądać, co dzieje się z nagrywanym materiałem.Pomimo sprężyny, jaką jest ogumienie roweru, na ramę trafia całkiem sporo drgań. Wydaje się, że najlepszym miejscem montażu aparatu jest głowa rowerzysty. W przypadku aparatu, którym dysponuję, konieczne byłoby zastosowanie kasku wraz z wymyślnym mocowaniem. Odrzuciłem tę myśl, bo nawet gdyby udało mi się jakoś przytwierdzić aparat do głowy, to wyglądałbym dosyć, ujmijmy to, niecodziennie, a ponadto obawiałbym się 'w coś nie wyrżnąć'. Wpisanie kilku prawdopodobnych fraz w wyszukiwarkę internetową zaowocowało licznymi udanymi przykładami mocowania aparatu do kierownicy. Pomysł wydał mi się dobrym, o ile aparat uda się zamontować możliwie blisko osi obrotu kierownicy, czyli mostka.

 

Przygotowanie mocowania aparatu.

Najprostszym rozwiązaniem wydał mi się zakup gotowego mocowania. Zrobienie czegoś samemu oprócz walorów edukacyjnych pociąga za sobą niestety najczęściej znaczne koszty materiałów oraz czasu potrzebnego do realizacji zamierzeń. Szybko okazało się jednak, że nabycie jakiegokolwiek gotowca nie jest proste, albo też jest absurdalnie drogie (~150 pln). Jedyny sklep, który oferował coś rozsądnie wyglądającego, był sklepem dla motocyklistów. Wobec tego postanowiłem wykonać mocowanie samodzielnie. Podstawowym wyzwaniem jest znalezienie śruby pasującej do gwintu aparatu. Sprawdziłem eksperymentalnie, kupując w sklepie metalowym śruby calowe 1/4'', że pozwalają one na 2-3 obroty takiej śruby wewnątrz gwintu aparatu. Jak dla mnie było to za mało, by poczuć, że połączenie aparatu z rowerem jest bezpieczne. Gwint gwintowi nierówny, o czym mogłem się kolejny raz przekonać. Wśród gwintów calowych najczęściej spotkać można gwinty UNC (gwint calowy, zunifikowany, zwykły). Tymczasem w mocowaniach aparatu stosowany jest stary brytyjski standard gwintu BSW (gwint calowy Whitwortha, zwykły). Warto o tym wiedzieć śledząc portale aukcyjne w poszukiwaniu stosownych śrub - diabeł tkwi w szczegółach. Niestety nawet w dużym polskim sklepie metalowym co prawda o takim gwincie słyszeli, ale takich śrub nie sprzedają ze względu na śladowe zainteresowanie. Rozwiązaniem okazał się zakup ministatywu, czyli statywu o wysokości 10-30 cm. Tego typu statyw najczęściej wyposażony jest nie tylko w samą śrubę z gwintem BSW, ale także w przekładnię kulową, która pozwala pochylić aparat względem podstawy statywu w dwóch płaszczyznach. Koszt takiego statywu waha się od kilku do 30 pln (kwiecień 2011). Przekładnia kulowa jest w naszych szerokościach geograficznych połączona z trójnogiem 'zwykłą' śrubą metryczną, co stwarza szanse na przytwierdzenie jej do kierownicy. Wykorzystałem plastikową obejmę służącą do mocowania lampki rowerowej do rury kierownicy. Obejma jest zamykana właśnie śrubą metryczną. Śrubę o odpowiedniej długości dobrałem podczas kolejnej wizyty w sklepie metalowym. Połączenie nabytych elementów zajęło mi około 30 minut. Okazało się, że muszę zastosować dodatkowe uszczelki gumowe pomiędzy obejmą a kierownicą, by obejma w miarę sztywno objęła kierownicę. Wyciąłem je ze starej dętki.

images/stories/20110514_KameraNaKierownicy/640_Fot_01_IMG_2462_MocowanieTyl.JPG images/stories/20110514_KameraNaKierownicy/640_Fot_02_IMG_2460_MocowaniePrzod.JPG images/stories/20110514_KameraNaKierownicy/640_Fot_03_20110514476_AparatNaKierownicyPrzod_Zm.jpgimages/stories/20110514_KameraNaKierownicy/640_Fot_04_20110514480_AparatNaKierownicyTyl_Zm.jpg

Szybko okazało się, że aparat jest na tyle ciężki, że umieszczenie go w pozycji pionowej nad kierownicą jest w zasadzie bezcelowe. Już po klkunastu metrach aparat zaczynał się pochylać pod wpływem powszechnej siły ciążenia i drgań kierownicy :-] Ponadto okazało się, że dosyć mocno przenoszą się na niego drgania. Rozwiązanie zaproponowane przez matkę naturę okazało się naturalnym i akceptowalnym - zamontowałem z premedytacją aparat 'do góry nogami', pod kierownicą roweru. Dzięki temu aparat 'wisi' pod kierownicą na przekładni kulowej. Konsekwencją wyboru takiej pozycji aparatu jest nagrywanie obrazu 'do góry nogami'. No cóż, coś za coś.

 

Oprogramowanie.

Przed zaprezentowaniem nagranego materiału światu, warto go obrobić. Jak już wspomniałem obraz nagrywany przez aparat jest obrócony 'do góry nogami' ze względu na pozycję, w jakiej nagrywa aparat. Wobec tego trzeba programowo film obrócić. Obróbka wideo nigdy nie należała do moich mocnych stron. Pomimo szczerych wysiłków nie udało mi się natrafić na zrozumiały dla przeciętnego śmiertelnika przewodnik, który pozwoliłby mi na zrozumienie kodeków, kontenerów, niuansów związanych ze zgrywaniem obrazu z dźwiękiem itp. Szczęśliwie są programiści, którzy złożyli ukłon wobec ludzi o moim poziomie zrozumienia, nastawionych na efekt końcowy. Z premedytacją wykorzystuję do codziennej pracy Linuxa. Okazało się, że istnieje znakomita, intuicyjnie prosta w obsłudze aplikacja, która realizuje większość z moich wymagań. Jest to OpenShot. Jedną z funkcji oferowanych przez ten program jest właśnie obracanie obrazu. (Całkiem niezła instrukcja wprowadzająca w arkana tej aplikacji w języku polskim znajduje się tutaj). Aplikacja pozwala na wykonanie nie tylko podstawowych operacji, jak obracanie kadrów, cięcie, zmianę rozmiaru klatek, ale nawet na dosyć zaawansowane efekty przejścia. U mnie program zyskał dodatkowe punkty za już wstępnie przygotowany zestaw parametrów pozwalający wrzucić materiał od razu na youtube.

 

Zdecydowanie łatwiej jest się dzielić ze światem tak nakręconym materiałem, jeżeli dysponujemy kontem na jednym z wielu portali udostępniających za darmo miejsce w internecie. Ja wybrałem youtube. Uznałem, że poziom artystyczny moich filmowych kreacji nie pociąga za sobą konieczności restrykcyjnego dbania o prawa autorskie.Warto jednak pamiętać, że youtube narzuca dosyć ostre ograniczenia na objętość prezentowanego materiału, który musi się zamknąć w 15 minutach (kwiecień 2011).

 

Uwagi.

W przypadku aparatu Canon PowerShot S3IS wystąpiło jeszcze jedno, dosyć przykre ograniczenie. Nawet jeżeli w aparacie znajduje się nośnik pamięci (karta SD) o objętości przekraczającej 1 GB, jednorazowy filmik nie może być większy niż 1 GB. Nagrywanie filmiku automatycznie kończy się po osiągnięciu tej granicy. Moim zdaniem jest to spore ograniczenie, bo trzeba kontrolować, czy aparat jeszcze nagrywa, czy już nie. Być może uda mi się obejść to ograniczenie poprzez wykorzystanie alternatywnego oprogramowania o otwartym kodzie aparatu ładowanego z karty pamięci, a nie z pamięci wbudowanej w aparat, ale to już jest temat na osobny artykuł...

 

Spora część współćzesnych aparatów cyfrowych posiada jeszcze jedną ciekawą funkcję: automatyczne robienie zdjęcia co jakiś czas. Ustawiając ten czas np. na 1 minutę możemy uzyskać namiastkę filmu, a w każdym razie 'pokazu zdjęć' z wycieczki.

 

Przykładowy filmik.

Co widać? Widać drgania, ale moim zdaniem na poziomie akceptowalnym.Aparat nagrywał materiał w dosyć trudnych warunkach oświetlenia - kwietniowy poranek, słońce padające pod ostrym kątem. Mimo to udało mu się w sposób akceptowalny jak na amatorski filmik zmierzyć się z rozpiętością tonalną. Dźwięk nie grał to wiodącej roli, ale gdy przesłuchałem inne fragmenty to doszedłem do wniosku, że bez problemu mógłbym na bieżąco komentować i jakość byłaby znowu akceptowalna. Porównując nagrany materiał z innymi filmikami dostępnymi w Internecie, które zostały nagrane za pomocą dedykowanych kamer uznałem, że nie mam się czego wstydzić.

 

Dedykowane kamery 'rowerowe'.

Niezłym pomysłem nadal wydaje mi się zastosowanie osobnej kamerki, dedykowanej do utrwalania aktywności fizycznej. Zalety, to niewielkie rozmiary, odporność na działanie czynników atmosferycznych, możliwość zamontowania tak do ręki, jak i do nogi, kasku, golenia kierownicy itp. Zacząłem śledzić oferty różnych sklepów i szybko okazało się, że wybór jest spory, natomiast producenci tego rodzaju sprzętu nie wyrobili sobie jeszcze na tyle marki, bym o którejś z nich słyszał. W dodatku sprzęt tego typu charakteryzuje się sporą rozpiętością cenową - od 100 pln do 1 500 pln (kwiecień 2011). Rodzi się naturalne pytanie czym i czy aż tak bardzo różni się sprzęt za powiedzmy 200 pln od tego za 1 500 pln. Czy warto przepłacać? Cóż, poszukując odpowiedzi na to pytanie trafiłem na ten oto bardzo ciekawy i kształcący filmik na youtube, które pokazuje jednoznacznie, że nie warto przepłacać:

 

Być może wkrótce uda mi się przetestować osobiście jedną z prezentowanych kamerek. Jeżeli tak się stanie, nie omieszkam podzielić się wrażeniami z Czytelnikami.

embed video plugin powered by Union Development

Komentowanie za pomocą rozszerzenia JComments zostało wyłączone. Zapraszam do dodawania komentarzy za pomocą aplikacji Disqus.